czwartek, 20 września 2012

Rich Roll - Finding Ultra: Rejecting Middle Age, Becoming One of the World's Fittest Men, and Discovering Myself




Rich Roll, adwokat z LA, który po czterdziestce postanowił zostać ultramanem. I to będąc na w 100% opartej na roślinach diecie.

Moim zdaniem ciekawa pozycja. Gratka nie tylko dla endurance athletes, ale również tych z nas, których intryguje dieta wegańska i jej połączenie z intensywnym treningiem.

To co mi się w książce podobało to fakt, że dobrze się jej słucha. Tak, słucha - bo biegając te kilkadziesiąt kilometrów tygodniowo czas na książki dzieli się na słuchanie w czasie biegania oraz czytanie w wannie po nocnym bieganiu. Bo po nocnym, dajmy na to 3-godzinnym wybieganiu, trzeba co najmniej dwie godziny wyciszać się zanim można pójść spać. Najlepiej w gorącej kąpieli. 

Wracając to Finding Ultra to muszę powiedzieć, że nawet słabe momenty nie sprawiały, wyciągałem słuchawki z uszu.

Książkę podzieliłbym na cztery przenikające się warstwy:
  1. Żywieniową - dla mnie ciekawa, bo sam jestem weganinem. Dużo ciekawych informacji, fajnych historyjek, ale też praktycznych porad. Łącznie z dość konkretnie i zwięźle podaną argumentacją na tak dla diety wegańskiej.
  2. Sportową - też ciekawa, bo sam jestem od sportu uzależniony. Właściwie to bez konkretów. Nie znajdziemy tutaj cennych wskazówek treningowych. Jednak klimatów i smaczków znanych każdemu uprawiającemu dyscypliny wytrzymałościowe jest sporo, podanych zresztą we wciągającej formie.
  3. Metafizyczna - masakra, historyjki o out of body experience, o duchach/bogach zamieszkujących wyspy hawajskie. Ta warstwa z kolei przyprawiała mnie o mdłości. Nie potrzebna zupełnie. Niby nie było tego dużo, ale zabarwiło całą książkę. Na minus.
  4. Melodramatyczno-egzystencjonalna - taka widać musi być i jest w każdej tego typu książce jaką czytałem. Czyli opisywanie młodości, problemów dorastania, później pierwszej pracy, problemów z alkoholem czy innymi uzależnieniami itepe, itede i w końcu objawienie. W tym przypadku: będę jadł rośliny, zostanę ultramanem i lived happily ever after. Nie dla tego kupujemy takie książki! Ja rozumiem, że można coś wspomnieć, nawiązać ale bez przesady….
No ale summa summarum na długie wybiegania pasuje jak ulał. Mi z jednej strony mi się podobała, z drugiej wnerwiała.
Daleko jej do Urodzonych Biegaczy Christophera MacDougalla, nie gorsza jest  jednak od Jedz i Biegaj Scotta Jurka. Tą pierwszą wszyscy znają, a tę drugą pewnie opiszę niełdugo.

2 komentarze:

  1. Brzmi interesująco, gdzie ją można zdobyć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostepna jest tylko po angielsku. Czyli papier albo ebook na amazonie, albo audiobook na audible.com. Polecalbym raczej papier albo ebooka. Dodatek na temat diety z tabelkami raczej czytany jest malo przydatny;) Ja kupilem najpierw audio a pozniej ebooka z tego powodu...

    OdpowiedzUsuń